czwartek, 26 maja 2016

EXO: Paring numer jeden (HunHan)

Sehun
Luhan

EXO: Paring numer jeden (HunHan)
Sehun & Luhan



Zastanawialiście się kiedyś, jak wkurzające jest życie idola? Nie? Otóż, ja, Oh Sehun, tak.
Zero prywatności, ciągłe zdjęcia, prośby o autografy, fotomontaże i pedalenie nas w swoich opowiastkach. Dla mnie to już trochę męczące. Tak, tylko dla mnie. Reszcie podobają się te opowiadania i tworzone w nich pary. Co jakiś czas sprawdzają nawet, który z paringów jest aktualnie najpopularniejszy. Oczywiście wciągają mnie w to wszystko. Może przesadzam i wyolbrzymiam wagę sytuacji, ale jestem tylko małym, złośliwym, interesownym maknae. Wciąż tylko dzieckiem, a dzisiaj pewnie będzie to samo. Dostał nam się, o dziwno, tydzień wolnego. Nie żebym narzekał, należało nam się za te wszystkie miesiące ciężkiej harówy. Martwię się tylko, że znowu zwrócą się przeciwko mnie. Suho na szczęście gdzieś wybył, więc miałem pokój tylko dla siebie. Jakoś wieczorem dziwnie zadowolony Kai po mnie przyszedł. Po dość długim zwlekaniu zszedłem do salonu. Czekało tam na mnie calusie EXO. Skubani, nie zapowiedzieli się. Nawet lider się znalazł. Łypałem na wszystkich po kolei, aż doszedłem do pewnego uroczego osobnika. Od zawsze uważałem Luhana za słodkiego chłopca do przytulania, mimo że to on był starszy. Z początku denerwowało mnie to, że musiałem mówić na niego per hyung, bo wcale na takiego nie wyglądał., ale po pewnym czasie przestało mi to tak przeszkadzać. Przez nasze stosunki dużo osób nas shipuje. Niech sobie mówią, co chcą, ale jesteśmy po prostu przyjaciółmi. Najlepszymi, warto dodać. Kiedy EXO-M jest w Korei, albo K w Chinach, zawsze staramy się o wspólny pokój.
Lulu nieugięcie się we mnie wpatrywał. Coś odważny się ostatnio zrobił.
- Po co miałem przyjść? - zapytałem w końcu. Przestąpiłem nerwowo z nogi na nogę, chcąc pokazać, jak bardzo ich towarzystwo mnie drażni.
- Siadaj, młody - zaśmiał się Jongin. Nabrałem nieco podejrzeń przez jego radosny ton, jednak zrobiłem to. Zająłem miejsce obok Lu, na co odsunął się nieznacznie i spuścił wzrok na swoje dłonie. I odwaga uciekła. Od dłuższego czasu ma dziwne humorki. Raz potrafi wymiętosić mnie za wszystkie czasy, a drugi uciekać ode mnie lub bać się chociażby na mnie spojrzeć. Przed chwilą chyba sam nie mógł się zdecydować.
- Hej, co jest? - przysunąwszy się do niego szepnąłem mu na ucho, na co się wzdrygnął. Zignorował mnie, więc lekko go szturchnąłem. - Więc? O co chodzi? - zwróciłem się do reszty, kiedy starszy w dalszym ciągu nie reagował. Odpowiedział mi jedynie ich śmiech. Po jakimś czasie na stoliku pojawiły się butelki soju, niektóre już puste. Ja, jako że miałem raczej słabą głowę i wciąż robiłem za cudownego maknae, dostałem zwykły sok. Oczywiście tylko z początku.
- Panie... panowie, nadszedł kulminacyjny moment naszego zgromadzenia! - krzyknął wyraźnie uradowany, jak i podpity Chanyeol i skinął głową na siedzącego dwa miejsca ode mnie Laya. Ten odpalił laptopa znajdującego się na jego kolanach. i włączył przeglądarkę. Gdy zobaczyłem stronę na jaką wchodzi, oczy o mało mi nie wyszły. Mogłem się tego spodziewać. Bezmózgie ameby.
- Nie macie co robić? - rzuciłem lekko zirytowany.
- Oj, cicho bądź. Przecież to tylko zabawa. - wymamrotał Tao siedzący między nogami Krisa, jakkolwiek dwuznacznie by to nie brzmiało. Niezbyt zadowolony z tej sytuacji spojrzałem na ekran, poprawiając swoją pozycję. Jednak po pewnym czasie i wypiciu dość sporej ilości alkoholu bawiłem razem z nimi. Sami wymyślaliśmy różne absurdalne paringi i śmialiśmy się za każdym razem, gdy okazywało się, że nasze fanki wpadały na to samo. Po kolejnej flaszce osobiście poganiałem chłopaków do sprawdzenia rankingu. 6 najpopularniejszych, z czego patrzyliśmy tylko na trzy pierwsze.
- Trzecie miejsce zajmują... - zaczął Suho z teatralnym zatrzymaniem, mającym na celu stworzyć odpowiednie napięcie. Co z tego, że wszyscy i tak widzą to na monitorze - XiuLay! - Baozi opierający się o oparcie sofy tuż za Yixingiem delikatnie cmoknął go w ucho, na co tamten uśmiechnął się, ukazując uroczy dołeczek z prawej strony. - Drugie... BaekYeol! - młodszy zaśmiał się, jak to miał w zwyczaju i pocałował nieświadomego Byuna w usta. Drugi natychmiast odpowiedział, zarzucając mu ręce na ramiona. Może to przez procenty lub po prostu żart. Jednak kiedy się od siebie odkleili i zobaczyłem ich zarumienione twarze i splecione ze sobą dłonie, zrozumiałem co ich łączy.
- Szczęścia - powiedziałem równo z resztą, uśmiechając się. Nie miałem zamiaru wrzeszczeć czy wyzywać od najgorszych. Jeśli oni są szczęśliwi to ja też. Zespół zawsze działał na tej zasadzie i dzięki temu nigdy nie było większych kłótni. Nikt nie ingerował niepotrzebnie do życia innych, ale to nie oznacza, że byliśmy dla siebie obojętni czy coś w ten deseń. Wręcz przeciwnie - byliśmy jak wielka kochająca się (no prawie...) rodzina. Jeśli ktoś zaczynał przeginać lub coś było z nim nie tak, potrafiliśmy się zachować gorzej niż rodzona matka.
- Uwaga, uwaga. Paring numer jeden... HunHan! Gratulacje, gołąbeczki - lider EXO-K uśmiechnął się jak zbiegły psychopata. Kiedy tylko udało mi się przeanalizować znaczenie jego słów, momentalnie wytrzeźwiałem.
- Jakie gołąbeczki? Przed chwilą mówiliście, że to tylko pieprzona zabawa, a teraz okazuje się, że Lay i Xiumin kręcą ze sobą a BaekYeol jest prawdziwe. Rozumiem, akceptuję, pod warunkiem, że nie tyczy się to mnie - wybuchnąłem, jednak dość spokojnym głosem. Usłyszałem obok siebie cichutkie pociągnięcie nosem i kątem oka zobaczyłem wybiegającego Jelonka - Wystraszył się mojego tonu czy co?
- Sehun, naprawdę jesteś totalnym idiotą - skwitował Lay, kręcąc pobłażliwie głową - Serio nic nie zauważyłeś? - dopytywał się. Widząc moją zdezorientowaną minę, kontynuował - HunHan is real - zacytował podpis jednego z fanartów pytającym tonem - Przynajmniej ze strony Luhana. Kocha cię, kretynie.
Dosłownie mnie wgniotło. Nagle to wszystko we mnie uderzyło. Ta cała "braterska" miłość, fanservis, jego gesty i słowa były prawdziwe a ostatnie zachowanie spowodowane najprawdopodobniej uświadomieniem sobie swoich uczuć. W mojej głowie kotłowało się wiele różnych myśli, jednak jedna wybijała się ponad wszystkie. Czy na pewno uważam go tylko za przyjaciela? Jego obecność zawsze sprawiała mi radość i coś na wzór spełnienia. Drobne czułostki typu trzymanie się za rękę czy przytulanie rozlewały po ciele przyjemne ciepło a buziaki w policzek szybsze bicie serca, jednak nie zwracałem na to uwagi, jednocześnie spychając swoje własne uczucia gdzieś głęboko. Niewiele myśląc, zerwałem się do góry i podążyłem śladem hyunga. Znalazłem go na moim łóżku, moczącego pościel w "nogach". Zawsze zajmował akurat tą część, gdy był czymś mocno przejęty. Podszedłem pod dolną ramę i przykucnąłem tak, że nasze głowy były na tej samej wysokości. Oparłem czoło o jego czubek. Czując lekkie poruszenie, podniosłem czaszkę i poczekałem, aż mój mały Lu zrobi to samo, po czym bez ostrzeżenia delikatnie wpiłem się w jego usta. Nie wyczuwając żadnej reakcji z jego strony, odsunąłem się z nieukrywanym zawodem. Zmieniłem swoje położenie tak, że teraz siedziałem przed starszym i szepnąłem te chrzanione dwa magiczne słowa, po czym znów go pocałowałem. Tym razem odpowiedział. Przejechałem językiem po jego wargach, na co natychmiastowo je rozchylił. Dokładnie studiowałem jego podniebienie, policzki, dziąsła i zęby, dopóki nie odnalazłem jego języka, zapraszając go do wspólnej zabawy. Ponownie zmieniłem pozycję, rzucając niższego na poduszki. Oparłem ręce po obu stronach jego głowy i włożyłem mu dłoń pod koszulkę. Przesunąłem nią wzdłuż jego boku, powodując u niego dreszcz oraz wyczuwając każde żebro z osobna. Zdecydowanie musimy go podtuczyć. Pocałunki stały się jeszcze bardziej chaotyczne niż przedtem. Ustami zjechałem na wrażliwą skórę szyi, jednocześnie palcami pieszcząc jego sutki. W nagrodę otrzymywałem coraz głośniejsze jęki. Nigdy nawet nie pomyślałbym, że z jego niewinnych ust mogą wyjść takie dźwięki. W końcu materiał zaczął mi przeszkadzać, więc sprawnie się go pozbyłem, rzucając gdzieś w kąt. Musiałem się przez to od niego oderwać. Teraz patrzyłem na jego mocno zarumienioną twarz. Wyglądał tak słodko.
- Mimo wszystko dalej nie usłyszałem tego od ciebie - wydyszałem. Chińczyk zrobił mało inteligentną minę, jednak szybko się poprawił.
- Kocham cię, Sehunnie. Jak wariat - zreflektował się, na co uśmiechnąłem się szeroko i po raz kolejny złączyłem nasze usta w długim, namiętnym pocałunku. Rękami odszukałem zamek jego jeansów i w rekordowym tempie zerwałem je z niego. Teraz został w samych bokserkach z wyraźnym wybrzuszeniem. Luhan otarł się o mnie prowokacyjnie, wywołując głośny jęk tym razem u nas obu. Nim się zorientowałem chłopak przerzucił nami w taki sposób, że teraz to ja leżałem pod nim. Od dołu wyglądał coraz mniej niewinnie. Nie miałem go takiego na codzień, więc chciałem korzystać, zapamiętać jak najwięcej na jak najdłużej. Hannie zaczął wykonywać posuwiste ruchy miednicą, ocierając o siebie nasze ukryte członki. Splotłem nasze palce razem, delikatnie go do siebie pociągając. Zaczął składać na moich ustach motyle wręcz pocałunki, jednocześnie dysząc i drżąc z przyjemności. Wiedziałem, że za niedługo dotrzemy do końca, jednak wolałem cieszyć się nim powoli. Na wszystko będzie czas. Więcej takich sytuacji nas nie ominie, co z pewnością wykorzystamy. A raczej ten łóżkowy szatan nade mną. Przywarł mocniej swoim członkiem do mojego, sekundę później dochodząc. Orgazm wstrząsnął nim tak nagle, że położył się na mnie bez sił. Sam szczytowałem w tym samym momencie, będąc jak najbardziej zadowolonym. Odgarnąłem mu mokre włosy z czoła, zaraz po tym obejmując go luźno ramionami.
Przez dwadzieścia długich minut w salonie EXO panowała przerażająco niekomfortowa cisza. Wszyscy doskonale słyszeli jęki Luhana i skrzypienie łóżka Sehuna. Tao oderwał głowę od nogi Yifana, rozglądając się panicznie dookoła.
- A gdzie Lay z Xiuminem? - skierował pytanie do właściwie nikogo konkretnego, unosząc brew w geście zdziwienia.
- Zmieniają typ relacji na taki jak Chanyeol z Baekiem - odpowiedział Jongdae, mrugając do wymienionej dwójki z rozczulonym wyrazem twarzy.
- Albo jak ci na górze - wtrącił Tao ironicznie, ale ze szczerym, radosnym uśmiechem.
- Nas też to czeka - szepnął mu na ucho Kris, na co młodszy wzdrygnął się, poszerzając uśmiech. 




HunHan is real

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz